Syndrom paryski jest jednym z najciekawszych stanów i zarazem dolegliwości, które zauważono po raz pierwszy w 2004 roku. Jego destruktywne działanie na odwiedzających Paryż turystów opisano we francuskim piśmie Nervure i sklasyfikowano jako pewną z odmian syndromu Stendhala. O co chodzi i dlaczego to określenie warto znać?
Gdzie jest Paryż?! Syndrom paryski w praktyce!
Dla wielu z nas, ale w szczególności dla mieszkających na drugim końcu świata Japończyków, stolica Francji jest często obiektem westchnień, na którego odwiedziny czeka się latami. Ugruntowany na podstawie czytanej literatury (głównie romantycznej i oscylującej wokół świata piękna i sztuki), obraz Paryża… okazuje się zupełnie inny niż ten, o którym się marzyło i na którego zobaczenie często czekało się latami. Współczesna rzeczywistość miasta potrafi tak mocno rozczarować, że turyści z Japonii popadają wręcz w stany psychicznego i somatycznego załamania!
Objawy syndromu to:
- Skrajny niepokój odczuwany przy zwiedzaniu kolejnych, ważnych miejsc Paryża
- Zawroty głowy i poczucie nieodnajdywania się w otoczeniu
- Duszności wywołane poniekąd derealizacją rzeczy, które miały być inne, a okazały się zupełnie przyziemne, a czasem wręcz pospolite
- Przyspieszone tętno na widok punktów, które w literaturze były opisywane zupełnie inaczej
- Halucynacje wywołane efektem niedowierzania
Frustracja nasilające się z każdym kolejnym dniem wycieczki - Urojenia
- Manie prześladowcze
- Pocenie się i wymioty
Co ciekawe, w 2012 roku jedno z pism psychologicznych pokusiło się o stworzenie listy czterech głównych przyczyn pojawiania się tego zaburzenia. Wg obranych założeń są to: bariera językowa, różnice kulturowe, wyidealizowany obraz Paryża i zmęczenie. Ważnymi punktami są szczególnie dwa pierwsze, które wskazują, że przybywający do miasta Japończycy zderzają się nagle nie tylko z innym językiem, ale i kulturą. Zamiast oficjalnego, stonowanego charakteru życia, jaki mają na co dzień, uderza w nich gwałtownie emocjonalność miasta, otwarte pokazywanie emocji i swobodna komunikacja, która w samej Japonii jest rzadkością. W połączeniu z tymi bodźcami, nieznajomością języka i miastem współczesnymi, a nie książkowym, wywoływany jest w nich efekt kompletnej dezorientacji, a takie zderzenie z rzeczywistością w prostej drodze prowadzi do szoku i narastającego przygnębienia.
Na szczęście, syndrom ten pojawia się u niewielkiego procenta turystów i jest uznawany raczej za rzadkość, ale na tyle dobrze udokumentowaną, że zdecydowanie warto o niej wiedzieć.