Egoistką być…?
Mało kto potrafi przyznać się do egoizmu, prawda? Dlaczego myślenie o sobie jest negatywnie postrzegane, jeśli – jak się okazuje – to jedyna droga do szczęścia?
Mowa oczywiście o zdrowym egoizmie, nie popadajmy w skrajności. One nigdy nie są dobre, nie będą też przedmiotem tego posta. Zacznijmy od końca: niedawno usłyszałam stwierdzenie „człowiek, który nie kocha siebie, nie jest w stanie kochać innych”. Na początku się oburzyłam, przecież przez całe życie wmawiano mi, że miłość jest wtedy, gdy nie widzę świata poza drugą osobą. Poza JEJ potrzebami, uczuciami, wymysłami, fanaberiami, humorami. Że mam liczyć się ze zdaniem wyłącznie TEJ osoby, stawiać ją na pierwszym miejscu, daleko przede mną. Znosić jej narzekanie, być wyrozumiałą na jej humory, spełniać wszystkie potrzeby i zachcianki. To – wmawiano mi – znaczy kochać.
I nieważne, ile mnie to kosztuje. Nieważne, ile tracę siebie. Nieważne, ile przykrości potrafi dostarczyć taka miłość. Mam zacisnąć zęby i znieść to z godnością. Świetny pomysł, tylko dlaczego osoba obdarowywana moją miłością nie ma obowiązku okazywania uczuć w ten sam sposób? Dlaczego nie rezygnuje z siebie dla mnie? Ano dlatego, że w związku uległość jest zarezerwowana tylko dla jednej strony. „Ktoś, kto kocha nie myśli w tych kategoriach, nie poddaje pod wątpliwość swoich uczuć, po prostu robi to wszystko odruchowo, bezrefleksyjnie i do tego jest szczęśliwa” – usłyszysz. Nieprawda i nie daj sobie tego wmówić. Każda jednostka myśląca, zastanawia się, analizuje. Taka już jest przypadłość ludzi używających mózgu. Być może pomyślisz, że jestem radykalna, zima, nieczuła. Ale za moją racją stoi nauka: „Wszystko ma swoje granice, nawet miłość. Poświęcanie się dla drugiej osoby, czyli rezygnowanie z siebie (np. odwrócenie się od przyjaciół, rodziny, bo partner ich nie akceptuje, czy zaniechanie planów, zainteresowań, nawyków) i stawianie siebie na drugim miejscu za ukochanym partnerem to jeden z głównych problemów występujący w toksycznych związkach. Osoba, która poświęca się dla miłości- albo tak właśnie rozumie kochanie, staje się zależna od partnera, ponieważ często okazuje się, że w pewnym momencie już nic poza nim nie ma (np. szkoły, pracy, znajomych, własnych celów, marzeń, pasji, a nawet poglądów itp.). Kiedy uświadamia to sobie, paraliżuje ją myśl o rozstaniu, bo wie, że zostałaby wtedy z niczym, więc poświęca się wtedy jeszcze bardziej (sądząc, że to jest gwarantem stałości związku), niejednokrotnie wbrew własnej woli, a to czyni ją nieszczęśliwą. Jest to droga donikąd. Ilekroć rezygnujemy z kawałka siebie- marzenia, przyjaciela, hobby, aby udowodnić swoją miłość, tym mniej z nas zostaje, stajemy się puści w środku.” – potwierdza Sylwia Miller -psycholog i kwalifikowana psychoterapeutka.
A zatem jak kochać, okazywać uczucia i uszczęśliwiać bliskie osoby, pozostając sobą? Tutaj usłyszana sentencja wydaje się być kluczem do sukcesu. Jak się głębiej nad tym zastanowić, to naprawdę ma sens – najpierw należy pokochać siebie. „Fundamentem zdrowej relacji z drugą osobą jest na początku pokochanie samego siebie. Jeśli będziemy sami dla siebie ważni to nie zapomnimy o sobie. Istotą „kochania siebie” jest samoświadomość, czyli zdolność do rozpoznawania i oddzielania swoich potrzeb, uczuć, myśli od emocji, myśli i potrzeb innych. To tak naprawdę umiejętność stawiania granic i bycia w zgodzie ze sobą. Problem polega na tym, że często nie znamy swoich potrzeb, bądź rezygnujemy z nich z powodu różnorodnych lęków np. przed odrzuceniem (wydaje się, że to jedyna droga, żeby być akceptowanym, lubiany, czy właśnie kochanym). Kiedy jednak wsłuchamy się w swoje emocje, zrozumiemy co czujemy i zaakceptujemy wewnętrzne doświadczenia możemy przystąpić do odpowiedniego wyrażania siebie przy drugiej osobie. Odpowiednie, czyli otwarte wyrażanie własnych opinii, potrzeb z jednoczesną wrażliwością (nie raniąc) na partnera umożliwi wzajemne zrozumienie i stworzenie dojrzałego związku, w którym nikt nie musi zapominać o sobie.” – zaznacza Sylwia Miller.
Kluczowa zdaje się być definicja „egoizmu”. Jeśli postrzegamy go jako bezrefleksyjne stawianie siebie na pierwszym miejscu bez względu na potrzeby i pragnienia bliskich oraz dążenie do celu „po trupach”, to wówczas mówmy o skrajnym egoizmie. Jeśli jednak działamy w zgodzie ze sobą, ze swoimi pragnieniami i przekonaniami, automatycznie budujemy fundament, a nawet solidny mur szczęścia, które będziemy mogli przekazać dalej. A co jeśli nasze pragnienia stoją w opozycji do pragnień bliskiej osoby? Wtedy cuda może zdziałać sztuka kompromisu. Ale to już inny temat.
Największym problemem jest znalezienie i zrozumienie wspólnego z partnerem pojęcia Egoizm.
Spotkałem kiedyś sentencję o treści:
„Egoista to ktoś, kto bardziej woli siebie niż ciebie… Tak samo jak ty”.
PolubieniePolubienie
Trzeba odróżnić egoizm od dbałości o siebie. Lub też dbałości o siebie nie nazywać egoizmem…
PolubieniePolubienie
Bez uzgodnienia pojęć nie widzę szans na zgodę
PolubieniePolubienie
To prawda, uzgadnianie rożnych pojęć jest w ogole istotne przed zawarciem związku 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To absolutnie konieczny warunek udanego zwiazku
PolubieniePolubienie
Swietnie napisane ! Ja uczę się zdrowego egoizmu i czasu dla siebie bez wyrzutów sumienia, po tym jak zostałam mama, aktualnie rocznej Lenki 🙂 trudne, ale da się zrobić. Po takim czasie dla siebie ma się zdecydowanie więcej energii do rodzicielstwa, zarówno ze strony mamy o taty.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Zamykanie się na siłę w czterech ścianach nikomu nie służy, zwłaszcza mamie i dziecku. Ale wyrzuty sumienia będą towarzyszyły zapewne tak długo, aż maleństwo się nie usamodzielni – przynajmniej w moim przypadku 😉
PolubieniePolubienie
Świetny wpis…jak ja dobrze to rozumiem, wiele lat poswiecałam się dla innych będąc jednocześnie sfrustrowana i nieszczęśliwa. Znalazłam jednak siłę i pokochałam siebie. Zdrowy egoizm przede wszystkim 😘
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Brawo! To jest ciężka praca, ale potrzebna- dla dobra nas samych i najbliższych, prawda?
PolubieniePolubienie
bardzo mądry i potrzebny tekst 🙂 gratuluję bloga
PolubieniePolubienie
Dziękuję i zapraszam 🙂
PolubieniePolubienie
Kolejny mądry tekst…ja mam wrażenie, że to, o czym piszesz wynika ze sposobu wychowywania dzieci, inaczej wychowuje się chłopców (którzy w 99% nauczeni są egoizmu), inaczej dziewczynki (które uczy się spolegliwości „zachowuj się jak grzeczna dziewczynka”).
PolubieniePolubienie
O tym też niedługo będzie tekst 🙂
PolubieniePolubienie