Wesołe maski
Jeśli kosmetyczne rytuały cię nudzą, mam dobrą wiadomość: są produkty, które zachęcają do domowych zabiegów pielęgnacyjnych. Przekopałam internet, by znaleźć najciekawsze maseczki do twarzy.
Wcale mnie nie dziwi, że dziewczyny chętnie publikują w sieci swoje zdjęcia w zabawnych maskach z nadrukowanymi kotkami, czy pandami. Choć nie należę do urodowych ekshibicjonistek, to sama nie mogłam oprzeć się pokusie i któregoś razu wrzuciłam na moje InstaStory fotkę z tygrysią twarzą. Nie potrafię precyzyjnie określić po co to zrobiłam, chyba dlatego, że miałam niezłą frajdę z użytkowania tego prostego gadżetu. To naprawdę genialny sposób na przekonanie urodowych ignorantek do regularnego wykonywania zabiegu pielęgnacyjnego w domowych warunkach. Na mnie to działa. Odkąd na rynku pojawiły się wesołe maseczki, co najmniej dwa wieczory w tygodniu spędzam z kolorowym płatem na twarzy. Mam wrażenie, że skóra jest mi wdzięczna.
Przekopałam internet, by znaleźć dla was najciekawsze maski typu peel-off. Najwięcej z nich oferują koreańskie firmy kosmetyczne. Jeśli tych samych produktów używają kobiety z Azji, to ja nie mam wątpliwości co do ich skuteczności. Marzę o strukturze i fakturze koreańskiej skóry.
Zwierzęta na twarzy
Zacznę od chyba najbardziej popularnej marki Skin79, która jako pierwsza stworzyła kolekcję masek z nadrukami zwierzęcych mordek. Każda postać wyraża inną emocję, a właściwości danej maski odpowiadają konkretnym nastrojom. Maska kojąca przybrała wizerunek wkurzonego kotka, a rozjaśniająca – białej pandy.
Błotny Indianin
Moją uwagę przykuł także maskowy wizerunek Indianina. Tę błotną maskę oferuje kolejna, koreańska marka pielęgnacyjna -TonyMoly. Indianin absorbuje zanieczyszczenia i redukuje widoczność porów. Złuszcza i oczyszcza – sprawia, że skóra jest miękka. W Polsce ten produkt jest dostępny wyłącznie w drogeriach Sephora i kosztuje 29 złotych. Niestety nie miałam okazji go przetestować, gdyż znika ze sklepowych półek w mgnieniu oka.
Maskowy bal
Inna koreańska firma kosmetyczna, Skin18, proponuje linię masek pielęgnacyjnych Mediheal Mask Dress, która została stworzona specjalnie na karnawał. Jak na prawdziwe maski przystało – produkty opatrzone są nadrukami karnawałowych…masek rodem z Wenecji. Marka oferuje trzy rodzaje maseczek (rozświetlającą, nawilżającą i wygładzającą), które doskonale poradzą sobie ze skutkami zbyt długiego balu. Choć karnawał już za nami, to zawsze jest to jakiś pomysł na pidżama party dla przyjaciółek!
Wyraź się z emoji
Świetny pomysł miała też francuska firma Petite Amie, która wykorzystała motyw emot ikonek. Znane z sieci buźki dbają o kobiece twarze w realu – czyż to nie jest genialne? Bo wygląda świetnie! W ofercie znajdziemy m.in. maskę łagodzącą podrażnienia po nadmiernej ekspozycji na słońce (poirytowany emoji), odnawiającą (zakochany emoji) i głęboko nawilżającą (na bazie kwasu hialuronowego; szczęśliwy emoji).
Rzeźba
Chciałam wam także przedstawić Rubber Mask i choć nie są to typowo komiksowe maski, to nie mogę o nich nie wspomnieć w tym poście. Produkty firmy dr. Jart+ zaliczane są do kosmetyków ekskluzywnych i to nie tylko ze względu na dość wysoką cenę (jeden płat maseczki kosztuje ponad 40 zł). Te rewolucyjne maski zostały wykonane z kauczuku, który ogranicza wypływanie aktywnych składników. Mówiąc wprost – jest bardziej skuteczny w przewodzeniu właściwości pielęgnacyjnych, niż znane do tej pory bawełna i hydrożel. Do tego maski Rubber zostały stworzone w oparciu o techniki rzeźbienia i co tu dużo mówić – są po prostu rewelacyjne. Dostępne są trzy rodzaje produktu: maska nawilżająca, rozświetlająca i ujędrniająca.
W końcu ktoś wpadł na pomysł połączenia przyjemnego z pożytecznym w kwestiach domowej pielęgnacji skóry! Dobrej zabawy!
Ja także uległam pozytywnym opakowaniom tych masek na drogeryjnej półce. Kupiła dwie, z opisu wynikało, że o zupełnie różnych właściwościach. Nakładając jedną z nich spojrzałam na skład (a przyznaję się bez bicia, nie jestem żadną purystka w tym zakresie, próbuję różnych rzeczy – tych mniej i bardziej eko). Naszła mnie taka refleksja, że te różniące się właściwościami maski różniły się jedynie dwoma składnikami i to wcale nie takimi kluczowymi, jakby wskazywał na to opis. A poza tym to w składzie same „śmieci”, ale to żadna nowość, bo te same „śmieci” znajdują się w większości takich ogólnodostępnych kosmetyków.
PolubieniePolubienie
Masz sto procent racji! Ja też nie jestem zakręcona na punkcie eko produktów. Fajnie, jeśli kosmetyk ma wiadome pochodzenie i jest w pełni korzystny dla naszej skóry, ale nie dajmy się zwariować. Raz na jakiś czas można nałożyć pandę na twarz – choćby dla poprawy humoru! 🙂
PolubieniePolubienie
Bardzo fajny blog;) Mam tylko nadzieje, ze często będzie się tutaj pojawiał jakiś nowy wpis 😉 Z chęcią będę tutaj zaglądała 😉
Pozdrawiam serdecznie i gratuluje, sama dobrze wiem, ze praca przy maluszku to duże wyzwanie 😉
PolubieniePolubienie
Będę się starała z całych sił pisać jak najczęściej!
PolubieniePolubienie